- Cholera. Ona już tak śpi trzecią godzinę. Co ty jej
przytknąłeś???
- Co cię obchodzi. Zresztą bez obaw, właśnie wstaje –
łapczywie zrobiłam wdech, jakbym dotychczas wcale nie oddychała, choć
wiedziałam, że na pewno tak nie było. Potem złapał mnie atak kaszlu. Na koniec powoli otworzyłam oczy.
Znajdowałam się w pomieszczeniu do złudzenia przypominającym
niewielki salon. Jasnoszare ściany pokryto mnóstwem zdjęć i plakatów. Pośrodku
pokoju stał duży ciemnobrązowy stół z krzesłami o tym samym kolorze. Ja siedziałam
na podłodze, oparta o ścianę. Przy stole siedziało paru mężczyzn, zapewne
członków mafii. Rozpoznałam tylko Borge’a. Mimo makabrycznego bólu głowy szybko
przypomniałam sobie wszystko, co się wydarzyło.
- Hej księżniczko – odezwał się szef gangu patrząc na mnie z
nieodgadnionym wyrazem twarzy. – Przez dwa dni z nami pomieszkasz. Cieszysz
się?
- Szaleńczo – wymamrotałam, a wszyscy siedzący przy stole
się zaśmiali. Mnie jednak nie było do śmiechu. – Jak nas znaleźliście? Gdzie
jestem? Czy reszta jest bezpieczna?
- Spokojnie. Wszyscy są zdrowi – odparł Borge. – Gdzie
dokładnie jesteśmy, na pewno się nie dowiesz, ale to jedna z naszych siedzib.
Czujesz ten zaszczyt, co nie?
- A jak nas…
- Podziękuj swojemu byłemu – zauważył, że nie rozumiem, więc
dodał – wygadał gdzie mieszkałaś z bratem. Śledziliśmy was podczas
przeprowadzki.
Poprzysięgłam sobie, że kiedy już mnie wypuszczą, zakatrupię
go gołymi rękami.
- Masz jeszcze jakieś pytania?
- Czemu jesteś taki miły? – wypaliłam pierwsze co mi przyszło
do głowy. Mafia znowu zaczęła się śmiać i nawet po twarzy Borge’a przemknął
cień uśmiechu.
- Zasadniczo nic do was nie mam. Ale nie dam się oszukiwać. Kiedy
tylko twoi kumple oddadzą brakujący towar, wypuszczę cię i zapomnimy o sprawie.
- A jeśli… by tak…
- Nie oddali? – zaśmiał się ochryple i spojrzał na
towarzyszy. – Zastanowimy się.
Ponieważ już nic więcej nie mówiłam, wszyscy siedzący przy
stole kolejno wstali, a dwóch stojących najbliżej pomogło mi wstać. Uznałam że
walka nie ma sensu, więc dałam się poprowadzić na korytarz, a następnie do
jakiegoś pokoju, który – ku mojemu zdziwieniu i przerażeniu – zamiast drzwi
miał wstawioną solidną kratę. Wepchnięto mnie tam i zamknięto na masywną
kłódkę.
- Cholera!!!! – wrzasnęłam i spojrzałam na Borge’a wściekle.
– Co to ma być?? Czuję się jakbyś mnie zamknął w pierdlu!!!
- A gdzie indziej miałem cię zamknąć?! W piwnicy??? – spojrzał na mnie lodowatym
wzrokiem i stanął tuż przy kracie. Znacznie nade mną górował. W głowie mi
huczało, czułam się wyczerpana. Nie miałam siły się z nim kłócić. Przysiadłam
na ziemi ze wzrokiem wbitym w ziemię i usłyszałam, że gangster przykuca po
drugiej stronie. – No sorry no. Wiem, że jesteś mimowolną ofiarą. Nic ci nie
zrobię. Wpadnę później.
Byłam naprawdę zaskoczona jego niemal opiekuńczym
zachowaniem i tym, że przypominał mi Leona. Uznałam, że muszę o tym później
pomyśleć. Wzięłam głęboki wdech i wstałam. Popatrzył na mnie z czymś na kształt
troski ukrytej pod szczelną maską lodu, po czym nagle odwrócił się do stojącego
za nim chłopaka.
- Zostaniesz z nią – szepnął stanowczo. Ten drugi skinął
głową, choć nie wiem jak dokładnie zareagował, bo twarz miał szczelnie okrytą
kapturem. Borge szybko wyszedł zamykając za sobą drzwi i zostawiając nas
samych.
Zignorowałam swojego ochroniarza i zlustrowałam swoją celę.
Właściwie nie znajdowało się w niej nic, prócz stolika, krzesła i łóżka, a
także drzwi, za którymi była malutka łazienka.
Położyłam się na łóżku i zapatrzyłam w sufit. Głowa
bolała mnie już mniej, ale czułam potworne zmęczenie, choć nie wiedziałam
właściwie czemu. Czekały mnie dwa dni gapienia się w ściany. A kto wie, może
więcej… szybko odrzuciłam tę myśl, bo byłam pewna, że Leon mnie nie zostawi na
pastwę mafii. Za dwa dni wrócę do domu. Pomyślałam też, że w sumie mam dużo
szczęścia. Borge nie był bezwzględnym kryminalistą, nie zrobił mi krzywdy i
chyba nawet trochę mnie żałował. Stanowczo mogło być znacznie gorzej.
Nagle przypomniałam sobie, że nie jestem tu zupełnie sama.
Usiadłam na łóżku i przyjrzałam się
ochroniarzowi bez twarzy. Figura wyraźnie wskazywała, że to chłopak, ale
nie mogłam ocenić ile ma lat lub jak wygląda. Siedział wzdłuż kraty oparty o
ścianę, pogrążony w myślach. Chwilę tak mu się przyglądałam nie chcąc przerywać
ciszy, aż w końcu zrobił to za mnie:
- Będziesz się tak gapić, czy zamierzasz się odezwać?
- Kto powiedział, że chcę z tobą gadać – mruknęłam mu na to.
Podświadomie spodziewałam się, że skoro Borge jest miły to i on pewnie jest.
Ale cóż. W końcu to mafia.
Świetny rozdział. Nie spodziewałam się po szefie mafii takiego zachowania. Wydaje się całkiem miły. Ciekawi mnie, jak dalej potoczy się akcja.
OdpowiedzUsuńWeny C:
Dzięki, zapraszam na kolejne :P
Usuń