Zamarłam.
Nie zemdlałam, ale następna rzecz,
jaką pamiętam, jest to, że siedzieliśmy przy stole w kuchni.
Nathan wepchnął mi do rąk kubek z kawą a przede mną postawił
talerz z jedzeniem. Emma usiadła obok i objęła mnie opiekuńczo.
Ja jednak patrzyłam na kawę nie wiedząc, co powinnam z nią
zrobić. Byłam w kompletnym szoku.
„Zdarzył się wypadek. Leon jest w
szpitalu.”
- Pij – powiedział Nathan. - Albo
jedz. Albo najlepiej jedno i drugie.
Posłusznie upiłam jeden łyk, ale nie
odezwałam się ani słowem. Wszyscy patrzyli na mnie z niepokojem.
Dobrze wiedziałam, jak się muszą czuć. Wiedzieli, że trzeba
powiedzieć mi prawdę, ale nikt nie chciał wziąć na siebie
odpowiedzialności. Dlatego też cierpliwie czekałam, aż ktoś
zabierze głos.
Znowu byłam wyprana z wszelkich uczuć.
Może już zawsze tak będzie.
- No więc... - odezwał się w końcu
Seba, a ja spojrzałam na niego wyczekująco. Wziął głęboki wdech
i zaczął od nowa. - Plan był bardzo prosty. Leon był tak wściekły
na mafię, że kiedy tylko Grayben dostarczył brakujący towar, od
razu zadzwonił do Borge'a żeby cię wykupić. Wrzeszczał na niego
tak głośno, że cały dom się trząsł. To było we wtorek, tuż
po twoim porwaniu – kiwnęłam głową na znak, że się orientuję.
- Wyjechaliśmy godzinę wcześniej, ja, Leon i Rob. Ale... nie
poszło tak łatwo, jak się spodziewaliśmy.
Ku mojemu zaskoczeniu i przerażeniu,
zobaczyłam w jego oczach łzy. On sam zdziwił się tak bardzo, że
bez słowa wyleciał z kuchni i pobiegł na piętro. Przez sekundę
siedzieliśmy bez ruchu, ale zaraz potem Adrian wstał i ruszył za
chłopakiem.
Seba nigdy się nie załamywał. Zawsze
był najsilniejszy psychicznie z nas wszystkich i był w stanie
każdego podnieść na duchu. Teraz na własne oczy zobaczyłam, jak
się złamał. Ja również zaczęłam płakać i obiecałam sobie,
że jak tylko usłyszę tę historię do końca, to do niego pójdę.
- Jechaliśmy waszym bmw – podjął
Rob. Głos trochę mu się trząsł, ale, zważywszy na okoliczności,
trzymał się całkiem nieźle. - Trzymaliśmy się nawet przepisów.
Ale kiedy przejeżdżaliśmy przez to skrzyżowanie za miastem, które
zawsze jest puste... z lewej, z pełną szybkością, wjechał w nas
jakiś van. Uderzył prosto w kierowcę. W Leona właśnie.
Teraz już nie tylko ja ryczałam.
Greta chowała twarz w koszuli Roba, Emma tuliła mnie i jednocześnie
wycierała twarz w chusteczkę. Z drugiej strony obejmował ją
Michał. Nathan z kolei siedział po mojej prawej i grzebał w moim
talerzu. Z całej siły starał się być twardy.
Naprawdę było źle.
- Ja i Seba wyszliśmy z tego
praktycznie bez szwanku. Momentalnie wyskoczyłem z auta do tego
pajaca z vana, ale nie szło się z nim dogadać. Był... kompletnie
pijany. Zanim zdążyłem go sprać, odjechał.
- Mam nadzieję, że zabił się
gdzieś po drodze – mruknął Nathan.
- Seba siedział przy Leonie. Bardzo
szybko się ogarnął wtedy. Kiedy do nich dołączyłem, już
dzwonił na pogotowie. Leon z początku był nieprzytomny, ale kiedy
Seba skończył rozmawiać, na chwilę złapał z nami kontakt.
Powiedział tylko: „Weźcie towar, mój telefon i dokumenty. Muszę
być kompletnie... anonimowy. Niech Seba wyjmie kartę z telefonu i
gdzieś wyrzuci.” Potem znowu zemdlał. Zrobiliśmy wszystko co
kazał i zaczekaliśmy na karetkę. Dowiedzieliśmy się tylko, do
którego szpitala go zabierają. Podaliśmy zmyślone nazwiska i
Leonowi też daliśmy inną tożsamość. Lewe dokumenty są już
gotowe.
- W jakim on jest stanie? -
zapytałam słabo. - Tylko proszę, powiedzcie szczerze.
Zapadła cisza.
- W ciężkim – odparł w końcu
Rob. - Lekarze robią wszystko, co się da. Powiedzieli nam też, że
parę minut i mogłoby już być za późno na jakikolwiek ratunek.
Mówią też, że to prawdziwy cud.
- To dlaczego Seba tak zareagował?
Przecież jest bohaterem. Chyba wszyscy jesteśmy mu wdzięczni, nie
mylę się?
- Tak, Lore, jesteśmy – odezwała
się Emma, tak cicho, że ledwie ją słyszałam. - Ale chłopaki
nie pojechali już po ciebie tego dnia. Byli kompletnie zszokowani,
jak zresztą my wszyscy. Wrócili więc do domu, na piechotę, bo
samochód też nie nadawał się do niczego.
- Kiedy potem po niego wróciliśmy,
już i tak go nie było – napomknął Michał.
- Seba w głębi serca musi się o
wszystko obwiniać – wyjaśnił Nathan. - Mimo że nie miał
innego wyjścia i zachował się najlepiej jak mógł.
Chciałam momentalnie pobiec do
przyjaciela, podziękować mu za wszystko, co zrobił i powiedzieć
mu, że nie ma prawa się o nic obwiniać. Ale Rob już mówił
dalej, więc musiałam się powstrzymać.
- W domu zdaliśmy wszystkim relację
z ostatnich wydarzeń. Nie mieliśmy pojęcia, co z Leonem. Ani co
teraz będzie z tobą . Kiedy tylko trochę ochłonęliśmy,
zaczęliśmy przekopywać telefon Leona w poszukiwaniu numeru do
Borge'a. Usunął jednak całą historię połączeń, nie było go
też w kontaktach. W końcu znaleźliśmy go zaszyfrowanego w
notatkach. Trochę czasu zajęło nam łamanie hasła, ale... w
końcu się udało. Od razu zadzwoniliśmy do Borge'a i pojechaliśmy
po ciebie. I jesteś – odetchnął głęboko i spojrzał na mnie z
ulgą, ale też krańcowym wyczerpaniem. Przeleciałam po twarzach
wszystkich przyjaciół. Okazało się, że wszyscy wyglądają tak
samo.
- Czy wy w ogóle... spaliście coś
ostatnio? - zapytałam, ocierając w końcu łzy i starając się
wziąć w garść. Chwilę milczeli, patrząc po sobie. Właśnie
niemo decydowali, czy warto mnie okłamać. Widząc moją minę,
szybko zrezygnowali.
- Niewiele – przyznał Nathan.
- W takim razie proszę –
powiedziałam, modląc się w duchu, żeby mój głos przynajmniej
wydawał się zdecydowany – idźcie się trochę przespać. Już z
powrotem jestem z wami, zupełnie bezpieczna. Leon też jest
bezpieczny i pod właściwą opieką. Również chciałby, żebyście
odpoczęli – nie wydawali się przekonani, więc dodałam – nie
opowiem wam nic, co działo się ze mną przez ostatnie dni, jeśli
nie pójdziecie teraz spać. Nie powiem wam ani słowa.
Dopiero wtedy powoli podnieśli się od
stołu i wolnym krokiem, niczym stado zombie, udali się do swoich
pokoi. Musieli być naprawdę padnięci, skoro tak łatwo poszło.
Nie rozumiałam, co się ze mną dzieje – mój brat leżał w
szpitalu, w bardzo ciężkim stanie. Moi przyjaciele byli kompletnie
wycieńczeni, bo cały czas mnie szukali. Jeszcze dzisiaj rano
musiałam rozstać się z chłopakiem, na którym tak bardzo mi
zależy. A mimo to nie czułam kompletnie nic. Miałam potrzebę
działania, posprzątania po sobie. I jeszcze coś – wyrzuty
sumienia. Doskonale wiedziałam, jak czuł się Seba.
Przypomniawszy sobie o nim, w tempie
lecącego pocisku pognałam na górę. Stanęłam przed pokojem i
usłyszałam z niego głos Roba. "No tak, przecież oni mieszkają
razem", pomyślałam.
- Lora kazała nam wszystkim
odpocząć. Myślę, że większość już śpi.
- Mnie nie do spania – mruknął
Seba w odpowiedzi. Było mi go tak strasznie szkoda. Zapukałam więc
i nie czekając na zaproszenie, wpakowałam się do środka. Adriana
tam nie było. Pewnie też już chrapał.
- Wobec tego chodź ze mną na dół
– zaproponowałam, patrząc na przyjaciela. - Napijemy się
czegoś.
Po chwili siedzieliśmy na dole, sącząc
kawę z ogromnych kubków. Nie wiedziałam, czy Seba w ogóle
ostatnio coś jadł, więc oddałam mu swoje śniadanie. Dopiero
kiedy z talerza znikło wszystko, zaczęłam mówić.
- Wiesz, ja też czuję się
beznadziejnie. Niby nie mogłam postąpić inaczej, a jednak mam wrażenie że to wszystko – Leon, wy, nawet bmw – że to
wszystko moja wina.
- Przecież doskonale wiesz, że to
nieprawda – zaoponował chłopak.
- Dokładnie tak jak ty –
popatrzył na mnie bez zrozumienia, więc kontynuowałam – ty też
wiesz, że nie mogłeś inaczej. Zrobiłeś wszystko, co było w
twojej mocy i byłeś jak zawsze genialny. To dzięki tobie Leon
żyje – złapałam go za ramię i spojrzałam mu prosto w oczy,
tak jak wcześniej Grecie. – Dla mnie zawsze byłeś i będziesz
bohaterem. Chciałabym cię widzieć takiego jak wcześniej. Teraz,
gdy znów jesteśmy wszyscy razem, na pewno damy sobie radę.
Przez chwilę patrzył na mnie w
milczeniu, analizując każde słowo. W końcu podniósł rękę
i również ścisnął moje ramię.
- Dobrze, że wróciłaś.
***
Loverance
Hej, hej ! Przeczytałam już dawno, ale miałam problem z komputerem i nie skomentowałam (jak zostawiłaś u mnie ostatnio komentarz to mi się przypomniało :D). Super opowiadanie. Głownie czytam typowe romansidła, a tu troszkę coś innego. Aż sama nie wierzę, że się tak wciągnęłam ^_^. Masz super wyobraźnię. Czekam na następny ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję! :) Taki komentarz jest dla mnie wielką motywacją :D Pozdrawiam ;)
Usuń