czwartek, 24 marca 2016

Niebezpieczny biznes - Rozdział siedemnasty


Obudziłam się chyba bardzo wcześnie, bo wszędzie panowała nienaturalna, przedświtowa cisza, a przez okno wpadało delikatne światło. Usiadłam na łóżku. Najpierw przypomniał mi się sen, którego nie zamierzałam interpretować – w końcu to tylko sen i to w dodatku wyjątkowo idiotyczny. Zaraz potem jednak dotarło do mnie kolejne wspomnienie, które uznałam za znacznie ciekawsze, a przede wszystkim prawdziwsze. Mój wzrok odruchowo przeniósł się na miejsce pod kratą.
Spał. Słońce grało na jego włosach, uwidaczniając jaśniejsze pasemka. Z daleka nie mogłam dostrzec jego twarzy, więc jak najciszej mogłam wstałam z łóżka i zrobiłam parę kroków w jego stronę. Przekonawszy się, że raczej się nagle nie obudzi, usiadłam na swoim wczorajszym miejscu i przyjrzałam mu się bardzo dokładnie. Gdyby nie krzywa, powybrzuszana blizna, nigdy bym nie podejrzewała, że jest gangsterem. Zauważyłam, że ma wyraźne kości policzkowe i ładny kształt twarzy, na której malował się idealny spokój. Przemknęło mi przez myśl, że jest niewiarygodnie przystojny i pewnie żadne słowa, którymi próbowałabym go opisać, nie oddałyby tego w stu procentach. Chciałam się posiekać za te przemyślenia, ale nie miałam pod ręką nic ostrego. Szkoda.
Kiedy tylko uznałam, że powinnam się trochę odsunąć, na wypadek gdyby wstał – on wstał. Co za ohydna ironia losu.
- Lubisz oglądać śpiących ludzi? – wymamrotał, przecierając oczy, ale nie wydawał się wkurzony.
- Jasne. Tylko wtedy jestem w stanie dostrzec ich prawdziwe oblicze.
- No i co zobaczyłaś?
- Zachowam to dla siebie.
Zaśmiał się, po czym zerknął na zegarek na swojej ręce. Jego oczy powiększyły się niemal dwukrotnie.
- Szósta dwadzieścia?! Lore?!
- Czego chcesz. Nie musiałeś się budzić.
- No pewnie. Miałbym ci pozwolić gapić się na mnie przez kolejne cenne minuty. Jeszcze czego.
- Jestem pewna, że też gapiłeś się na mnie w nocy – odparłam, przeszczęśliwa, że nigdy się nie czerwienię. – Bo w końcu byłeś tu jak się obudziłam. Tak jak mówiłeś.
- Nigdy nie rzucam słów na wiatr – spojrzał na mnie z uśmiechem. – I masz rację, trochę się gapiłem.
-  Wiedziałam. Czyli wyrównałam tylko rachunki.
- No dobra. Możemy to tak nazwać.
Zapadła cisza, ale dobrze się z nią czułam. Nie było w niej nic krępującego. Słońce było coraz wyżej, i po chwili promienie padły także na mnie. Przyniosłam sobie poduszkę i położyłam się pod kratą, grzejąc się w jasnym świetle. Przymknęłam oczy i przyglądałam się wszystkiemu spod rzęs. A On przyglądał się mnie. Udawałam, że tego nie widzę.
Parę minut później do pomieszczenia wtargnął Borge.
- Nigdy w życiu nie rozmawiałem z bardziej wkurzającym facetem, niż ten twój braciszek – palnął na wejściu, patrząc na mnie z irytacją, jakby to była moja wina. Stwierdziłam, że skoro Leon wyprowadził go z równowagi, to udowodnię, że też jestem do tego zdolna. Leniwie otworzyłam jedno oko i przyjrzałam się gangsterowi.
- Rozmawiałeś z nim? – spytałam. – Wierzę, że skoro nie dałeś mi go do telefonu, to przynajmniej go pozdrowiłeś.
- Co do… - zaczął, ale szybko urwał, bo mu przerwałam.
- Jak tam on? Nudzą się beze mnie?
- Przełożył przekazanie towaru na dziś wieczór.
- Czyli jednak!!! – wrzasnęłam, wyrzucając ręce w górę. – Byłam pewna, że się nudzą. A tak na marginesie, mogłeś mi dać tu coś więcej niż pryczę i kibel. Oszaleć można.
- Oszalałaś?! – spytał ostrożnie, a mojej uwadze nie uszło, że cofnął się o krok. – Boże. Jesteś równie nienormalna, co ten twój Leon.
- No cóż. Jesteśmy rodzeństwem. A co ci jeszcze powiedział?
- Nieważne – warknął. Byłam pewna, że Leon nawciskał mu bez skrupułów i wykrzyczał wszystko, co o nim myśli, w sposób wyjątkowo niewybredny, godny zajmowanego stanowiska. Dokładnie tak się zachowywał wyprowadzony z równowagi. Byłam z niego bardzo dumna. – W każdym razie, umówiliśmy się, że o szóstej wieczorem zjawi się w tym waszym barze z towarem. Kiedy tylko go dostanę, moi ludzie dostaną informację, że mają cię wypuścić i odwieźć do domu. I więcej nie wchodzimy sobie w drogę – czy mi się wydaje, czy pobrzmiała w tym ulga?
- Fajnie. Też się cieszę, że już się nie spotkamy.
- Przysięgam – warknął. – Gdybyś nie była zakładniczką, rozmawialibyśmy inaczej – spojrzał na Royce’a, który powstrzymywał się od śmiechu chyba tylko siłą woli. Rana popękała mu w paru miejscach i popłynęła z niej krew. – A z tobą policzę się później. Zostajecie bez śniadania – poinformował nienawistnie, po czym wyszedł, trzaskając drzwiami.
 - Nie sądziłam, że jest taki drażliwy – powiedziałam do Royce’a, który wycierał ranę rękawem i patrzył na mnie z podziwem. – Przecież właściwie jeszcze nic nie usłyszał. Miałam gotowe dłuższe przemówienie.
- To pewnie twój brat naprawdę go wkurzył. Borge, raz wyprowadzony z równowagi, jest wściekły przez kolejne trzy dni. Wszystkim się wtedy dostaje.
- To stąd ta rana? – palnęłam kompletnie bez namysłu. W jego oczach błysnęło ostrzeżenie, ale zignorowałam je. – Nie oszukujmy się. Może powiesz mi po prostu, o co tu chodzi? I tak wieczorem się zmywam. Zachowam wszystko dla siebie.
- Skąd mam to wiedzieć? – zapytał zaczepnie, ale widziałam, że ma ochotę się tym podzielić.
- Nie mam pojęcia – powiedziałam szczerze. – Ale może będę mogła ci jakoś pomóc.
- Wątpię. Nie będziesz mogła – przez chwilę milczał, a ja pomyślałam, że chyba jednak nic mi nie powie, lecz po chwili dodał – ale opowiem ci. Głównie dlatego, że jesteś chyba jedyną osobą, która ma ochotę posłuchać.

***
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :) Następny rozdział ukaże się dopiero po świętach, podejrzewam że koło wtorku/środy :)
I przy okazji, chciałabym życzyć Wam wszystkiego najlepszego z okazji świąt wielkanocnych :)
Loverance

4 komentarze:

  1. Rozdział bardzo mi się podoba :) mam nadzieję że nie dopuścisz do tego aby Royce i Lora już nigdy się nie spotkali. Podobają mi się imiona które odbierasz, sama mam niepopularne imię :D nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) staram się dobierać głównym bohaterom takie imiona, żeby zachowali unikalność i żaden inny autor ich nie powielił ;) bardzo się cieszę, że Ci się podoba :D

      Usuń
  2. Kurcze, zaległości mi się porobiły ;p już wiem, co będę robić dziś wieczorem ^^
    ♥ YOZiZiRA.blogspot.com ♥

    OdpowiedzUsuń