niedziela, 31 lipca 2016

Wakacyjny cykl książkowy #1 + garść ogłoszeń

Siemanko Wszyscy :D

Dni młodzieży za nami i w końcu znalazłam trochę czasu. Musicie wiedzieć, że w tym tygodniu Kraków stał się prawdziwą stolicą chrześcijaństwa. Zjechali niesamowici ludzie ze wszystkich stron świata, więc nie mogłam odpuścić sobie codziennych wypadów na miasto ;) Wydarzyło się wiele świetnych rzeczy, o których będę pamiętać przez długie lata (o ile nie do śmierci). Kolejne Dni młodzieży już za parę lat w Panamie i nie mogę się ich doczekać!

Ale póki co przejdę już do tematu posta. Długo zastanawiałam się, co tym razem wymyślić. Na nowe opowiadanie nie mam póki co weny i mówię Wam o tym w końcu wprost, bez złudnych nadziei. Oczywiście, kiedy tylko wpadnę na jakiś pomysł, natychmiast zacznę pisać. Przemyśleń i złotych porad ostatnio było pod dostatkiem, natomiast zdjęcia będą pojawiać się raz na czas, tak jak to dotąd było. Postanowiłam więc, że zajmę się tematem, który coraz bardziej zyskuje na popularności. Do końca wakacji będę tworzyć posty związane z książkami. Za każdym razem postaram się wymyślić coś innego, także czeka Was wiele niespodzianek ^^ 

Na pierwszy raz wybrałam tag. Pomysł popularny, ale mam nadzieję, że moja wersja Was zainteresuje :)





1. Książka o skomplikowanym tytule.

Tutaj na myśl przychodzi mi "Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął". Jest to z pewnością jeden z najdłuższych tytułów jakie znam, przez co trochę kręci w głowie. Tej książki, co prawda, jeszcze nie czytałam, ale pewnie kiedyś się za nią wezmę.










2. Książka, w której bohater dba o swój wygląd.

Katie z sagi "Wybrani". Dziewczyna perfekcyjna z wyglądu, beznadziejna z charakteru... ;) Nie jest ona jednak główną postacią. Cała seria stanowczo bardzo godna polecenia!





3. Książka, w której bohater/bohaterka ciągle się wygłupia.

Najwięksi jajcarze to oczywiście Fred i George Weasley'owie z serii "Harry Potter". Szukałam kogoś innego (wszyscy blogerzy odpowiadający na to pytanie są jednogłośni) ale jednak muszę przyznać, że nie znajdę nikogo lepszego. ;)




4. Pierwszy tom serii, który sprawił, że chciało się od razu zabrać za kolejne.

"Baśniobór". Pierwszy raz czytałam tę książkę w szóstej klasie podstawówki i tak mi się spodobała, że natychmiast chciałam sięgnąć po następne części. Niestety nie miałam takiej możliwości, ponieważ kolejne dopiero z czasem pojawiły się w Polsce. 
PS.: Nie jest to seria wyłącznie dla młodszych czytelników, zdecydowanie polecam ją też tym starszym ;)


5. Książka upolowana ze względu na okładkę.

Ciężki wybór. Upolowałam w swoim życiu dużo ładnych okładek, ale zwykle staram się bardziej skupiać na treści. Jeśli miałabym się określić, w czołówce znalazłyby się książki z serii "Dotyk Julii".


6. Książka, w której bohater/bohaterka ma kolorowe włosy.

Sadie z serii "Kroniki rodu Kane". Ta młoda dama zawsze miała kolorowe pasemka ;) Była też wyjątkowo charakterną postacią, z ciekawym życiorysem i ogromnymi osiągnięciami na koncie. 


7. Książka, w której bohater/bohaterka ma dziwne imię.

Tutaj nasuwa mi się książka, którą aktualnie czytam, czyli "Pół króla". Pojawiają się tam takie imiona jak Yarvi, Shadikshirram, Sumaela, czy Trigg. Nie można odmówić autorowi wyobraźni ;) 
Książka jest pierwszą częścią trylogii "Morze drzazg".


8. Książka, w której bohater/bohaterka gra na instrumencie.







Jem z "Diabelskich maszyn" oraz Jace z "Darów anioła". Pierwszy z panów grał na skrzypcach, drugi natomiast na fortepianie. 




 9. Gruba książka lub dłuuuuga seria.

Tutaj na pewno seria dwunastu tomów fantasy, czyli "Zwiadowcy".
Jeśli chodzi o grubą książkę, do takich zalicza się na pewno piąty tom Harrego Pottera, czyli "Zakon feniksa", który liczy sobie dokładnie 960 stron.







 












10. Wybierz swoją ulubioną postać męską i ulubioną żeńską.









Hmmm. Jeśli chodzi o postacie męskie, bardzo lubię Patcha Cipriano (za całokształt, choć czasem mnie wkurzał) i Scotta Parnella (za poczucie humoru) z sagi "Szeptem", oraz Sachę Winters (za odpowiedzialność i odwagę) z książki "Tajemny ogień".
Jeśli natomiast idzie o damy, tutaj na pewno Elena Gilbert z "Pamiętników wampirów" (za niezwykłą odwagę w pierwszej części), Lucy Moore z "Moje życie od teraz" (za wspólną pasję do teatru ^^) oraz Cody Reynolds z "Byłam tu" (za wierność w przyjaźni, co bardzo sobie cenię).













No! Skończyłam! :D
Trochę się napracowałam przy tworzeniu tego posta i myślę, że to widać ;)
Piszcie, z czym się zgadzacie, a z czym nie i czy post się podoba. Jeśli chcecie, możecie wykorzystać pytania z tego tagu u siebie na blogu. Jeśli ktoś podejmie wyzwanie, niech podlinkuje efekty pracy w komentarzu.
Pozdrawiam i zapraszam na następne posty z Wakacyjnego cyklu książkowego :*
Loverance

sobota, 23 lipca 2016

Because you have a bad day...

Siemanko,

Dziś w sposób szczególny witam się z państwem, którzy przynajmniej raz na czas, pomimo wrodzonego optymizmu, przeżywają dzień, w którym stają się kompletnymi pesymistami.
Witam się też z tymi, którzy często miewają takie dni.
A także z tymi, co nigdy ich nie mają. Przynajmniej dowiecie się, jak to jest. :)


Taki zły dzień zazwyczaj nachodzi nas z powodu jakichś ciężkich przeżyć. Ktoś się na nas niesłusznie wydrze, pokłócimy się z kimś dla nas ważnym, zrobimy coś złego i mamy wyrzuty sumienia, poniesiemy jakąś sromotną porażkę (już kiedyś o tym pisałam), zrazimy się do swojej pasji, albo coś się zwyczajnie nie powiedzie. Bywa, że staramy się być silni, ale kilka dni później zdajemy sobie sprawę, że chwilowego rozczulenia się nad sobą nie damy rady przejść dalej. A potem już samo leci.
A czasem jest też tak, że zwyczajnie mamy zły humor. Z serii: "bo długo było dobrze". Tego niestety nie da się racjonalnie wytłumaczyć, ale pocieszę - to też jest jak najbardziej normalne. Zupełnie tak samo, jak pierwszy przykład.


Każdemu z nas taki dzień się zdarza, nie mylę się? Czasem warto się trochę pogrążyć w tym smutku. Tak dla urozmaicenia życia. ;)
Ale chyba nie chcesz być taki całe życie, prawda? Uff, całe szczęście :P
Bo jak pewien bardzo mądry człowiek powtarza:



I chociaż prawdopodobnie osoby, które mają zły humor, nie chcą nawet o tym słyszeć, to może warto jednak zastanowić się chwilkę: wcześniej napisałam przecież, że dobrze czasem pogrążyć się w smutku. Wykrzyczeć się, wypłakać, zasnąć z słuchawkami na uszach i zwyczajnie oczyścić się ze wszystkich złych emocji. To też jest potrzebne. To też docelowo daje nam radość. I być może już na następny dzień będziemy w stanie z uśmiechem wyjść do ludzi i podarować ten uśmiech komuś, kto również będzie go potrzebował.
Bo jak ten sam mądry człowiek powtarza:



Sprawdzone sposoby na zły dzień są niezliczone. Oprócz pogrążenia się w smutku pomocne bywa też włączenie sobie pozytywnej, motywującej muzyki, rozmowa z najlepszym przyjacielem, wyjście na lody, nieco sportu (endorfiny!), czy dłuuuga kąpiel. 
Dobrym sposobem, sprawdzonym przeze mnie osobiście jest też rozmowa z kimś, kto nie odpowie nam wprost. Mówię tutaj o ukochanej osobie, która już zmarła. Takie osoby zwykle mogą więcej wskórać z miejsca, w którym się znajdują, niż my ze swojego położenia. Kto ma zrozumieć, ten zrozumie. :)
I tak już na zakończenie, pamiętaj:


Będzie tego :) Standardowo zachęcam do komentowania!
Loverance

poniedziałek, 18 lipca 2016

Sopot i okolice cz.2

Hej hej :)

Dzisiaj post z resztą zdjęć z wakacji. Jeśli ktoś nie oglądał pierwszej części, zachęcam do zjechania nieco niżej, gdzie owa część się znajduje :D Bez przedłużania, zapraszam :)






 Nie wiecie czasem co to za roślina? Bardzo nam się spodobała, ale niestety nie wiemy, co to za cudo. :P














 To z kolei dwaj przepiękni (ale również bardzo pazerni...) modele, spotkani pod molem. Nie dajcie się zwieść ich urodzie! Bez chlebka lepiej nie podchodzić! :P






I na koniec obiecane zdjęcia nieba :)




Na ostatnim nawet mój palec, żeby nie było że nie wrzucam żadnych swoich zdjęć! ;)

Na dziś tyle. Piszcie jak Wam się podoba druga część. Podrzucajcie też linki do siebie :)
Do następnego razu!
Loverance

piątek, 15 lipca 2016

Sopot i okolice cz.1

Witam Państwa! :D

Tak tak, wiem. Nie było mnie prawie dwa tygodnie, znikłam jak kamień w wodę, bez uprzedzenia. I to właśnie wtedy, gdy tak znacząco skoczyła liczba obserwatorów (dzięki jeszcze raz!). No cóż, czasu nie cofnę, bardzo wszystkich przepraszam, i śpieszę z najnowszym postem! 

Głównym (i w sumie jedynym) powodem mojej nieobecności był tygodniowy wyjazd nad morze, gdzie pojechałam razem z moją Mamą. Zamieszkałyśmy w Sopocie, ale odwiedziłyśmy też Gdynię i Gdańsk. Zwiedziłyśmy Katedrę Oliwską i niezwykle piękny park położony nieopodal, spacerowałyśmy po skwerze Kościuszki i wdrapałyśmy się na klif Orłowski. W samym Sopocie większość czasu spędzałyśmy na plaży, ale byłyśmy też na słynnym, najdłuższym nad Morzem Bałtyckim molo.

Mam Wam do pokazania mnóstwo zdjęć. :) Mam ich naprawdę bardzo dużo i selekcja nie była łatwa, ale w końcu udało mi się wybrać te, moim zdaniem, najlepsze. Jest to pierwszy post, drugi pojawi się na dniach. Zapraszam do oglądania i komentowania. :D























 Brzmi jak nowe motto życiowe :P
















Musicie przyznać, że miałam naprawdę uroczą modelkę :) Wystarczyło zawołać "Hej! Spójrz tu przez chwilę!" a ona od razu zaczęła pozować. ^^







 Powyższe zdjęcie zalicza się do moich ulubionych :)






 Słynne oliwskie organy. Ich dźwięki nadawały katedrze mistycznego charakteru.


Uwielbiam fotografować niebo. Znajdzie się ono też w drugiej części posta, która pojawi się wkrótce.

Mam nadzieję, że zdjęcia się Wam spodobają :) Oczekujcie następnych!
Loverance