czwartek, 11 lutego 2016

Niebezpieczny biznes - Rozdział dziewiąty


Ciągle do mnie nie docierało. Stałam tak na tej stacji, zastanawiając się, czy może to nie jest jakiś koszmarny sen. Na próbę mocno uszczypnęłam się w rękę. Dalej tam byłam.
Nie miałam pojęcia, ile mamy czasu zanim mafia zrobi nam niespodziankę, więc pobiegłam do domu najszybciej jak się dało. Tam czekał już na mnie Leon.
- Ty nie masz nawet pojęcia, w jakich jesteśmy tarapatach – oznajmiłam.
- Nie wiem czy chcę wiedzieć.
- Na pewno chcesz. Spotkałam się z Kacprem.
- Co takiego?!
- Napisał do mnie żebyśmy się spotkali. No i… Opowiedział o co chodzi. Chciał żebym ukradła ci mnóstwo towaru. Bo… sprzedał mafii za podwojoną cenę, a oni się zorientowali – w końcu doszła do mnie powaga tych słów, więc przysiadłam tak jak stałam, na podłodze. – I teraz żądają drugie tyle co im sprzedał. Ale nie słyszałeś jeszcze najlepszego. Zdradził im, gdzie się ukrywamy. A sam uciekł nie wiadomo dokąd.
Z ust Leona popłynął potok przekleństw. Chodził po przedpokoju rzucając co chwila wulgaryzmami, aż w końcu trzasnął z całej siły w ścianę. Nie dziwiłam mu się, cierpliwie czekałam aż się wyżyje. W końcu stanął przede mną.
- Czyli oni mogą się tu zjawić w każdej chwili? – upewnił się.
- No tak.
- Świetnie. Genialnie. Wiesz, co trzeba teraz zrobić?
- Nie mam pojęcia.
- Trzeba dać znać wszystkim żeby pakowali najważniejsze rzeczy. I wiejemy stąd. Jak najszybciej.
Nie mówiąc nic więcej zdecydowanym ruchem wyjął komórkę i zadzwonił. Po rozmowie zorientowałam się, że do Michała.
- Ok. To bierz Emmę, szczoteczkę i gacie na zmianę. Za godzinę. Na… stacji benzynowej – spojrzał na mnie z błyskiem w oku. – Do zobaczenia. No, Lora – zwrócił się do mnie. – Dzwoń do Grety, Nathana i Roba.
Dziesięć minut później wszyscy już byli poinformowani o nagłej sytuacji, a my z Leonem pakowaliśmy się do walizek. Brałam wszystko co wpadło mi w ręce. Za kolejne pół godziny wkładaliśmy wszystko do bmw.
- Musimy zmienić tą brykę – mruknęłam.
- E tam. Załatwię fałszywe rejestracje. Będziemy zmieniać co jakiś czas.
- Myślisz, że się nie zorientują? W końcu to mafia.
- Raczej nie, przecież nie wiedzą, czym jeździmy. Chyba tego Kacper im nie wypaplał.
- No oby.
Na stacji benzynowej byliśmy chwilę przed czasem, więc Leon przezornie zatankował do pełna. Wkrótce potem podjechało do nas czerwone Alfa Romeo Giulietta i wysiedli z niego Michał i Emma. Zaraz za nimi na Hondzie CBR pojawił się Nathan. Reszta przyszła na piechotę – ustaliliśmy to już przez telefon, żeby nie ciągnąć ze sobą sznura drogich samochodów.
Leon streścił pokrótce ostatnie wydarzenia.
- Nie chciałem planować niczego bez was, ale nie ukrywam, że mam parę pomysłów – zakończył. – Przede wszystkim jednak musimy zachować spokój.
- Spokój – prychnęłam. – Lepiej pobudźcie w sobie adrenalinę. Jak szybko czegoś nie zrobimy, to mafia nas zmiecie z powierzchni ziemi. Trzeba działać.
- No ok – odrzekł Leon. – To proponujcie.
- Po pierwsze, gdzie się wynosimy? – spytał Adrian. – Gdzieś daleko, czy bliżej?
- Póki co, lepiej chyba bliżej – powiedział Michał. – Nawet w tym mieście. No i najlepiej wszyscy razem, żeby na wszelki wypadek móc się natychmiast zwinąć.
- Dobrze, mamy więc wstępny plan. Idziemy do jakiejś agencji nieruchomości i zajmujemy nową chatę. Zgadzacie się? – zapytał Leon.
Wszyscy na to przystali, więc wsiedliśmy do naszych pojazdów (Greta i Rob pojechali z nami, a Adrian i Seba z Michałem i Emmą) i ruszyliśmy do miasta. Agencja nieruchomości mieściła się niedaleko centrum. Pracująca tam kobieta na widok naszej sporej grupy nieco się zdziwiła, ale nie odezwała się słowem. Greta wystąpiła naprzód.
- Dzień dobry – powiedziała spokojnym, rzeczowym tonem. – Chcemy kupić dom. Najlepiej gdzieś na przedmieściach. Niezbyt wystawny, zwykły, jednorodzinny.
Kobieta wstukała coś w swój komputer, po czym nie patrząc na nas, powiedziała:
- Mamy dom szeregowy na przedmieściach, zamieszkana, całkiem pokazowa dzielnica…
- Nie – przerwała jej Greta stanowczo. – Miał być niezbyt wystawny. I jeśli to możliwe – żeby stał gdzieś na uboczu.
Mimo że nadal mówiła spokojnie, musiało bić od nas coś niepokojącego, bo kobieta wyglądała na nieco zdenerwowaną.
- Dobrze dobrze, rozumiem – odrzekła pospiesznie. – To może ten. Niestety też szeregowy…
- Najmocniej przepraszam – odezwał się nagle Rob, patrząc na pracownicę. – Prosiliśmy, żeby stał na uboczu. Jeśli nie ma pani takiego domu w swoim spisie, to proszę nie tracić naszego czasu.
- Rob, stary – Nathan szturchnął go w ramię. – Uspokój się. To zabrzmiało niesympatycznie.
- Jeśli tak, to przepraszam – wycofał się chłopak.
- To mogłaby pani kontynuować? – spytała uprzejmie Greta, patrząc na przedstawicielkę biura. Ta jednak patrzyła na nas  coraz bardziej zdenerwowana.
- Proszę wybaczyć koledze – poprosił Leon. – On jest nieco nerwowy. A poza tym, naprawdę musimy szybko znaleźć mieszkanie. – Mogłaby pani…?
- A tak, tak – kobieta nagle jakby się przebudziła i znów patrzyła w komputer szybko przeglądając kolejne oferty. – Może to państwa zainteresuje. Dom znajduje się za miastem, w pobliżu autostrady i lotniska. Hałas cały czas – mruknęła na odchodnym. – W pobliżu stoją też trzy inne domy. Ale spokojnie – zerknęła na Gretę i w przelocie na Roba. – Są niezamieszkane. Dom jest piętrowy.
- Bierzemy – wypaliła Greta. – Bierzemy od ręki.
- Kosztuje…
- Cena nie gra roli – przerwał jej Leon, wyjmując książeczkę czekową i wypełniając kwitek zostawiając puste kwadraciki na kwotę. – Pani tylko wpisze tą należność – zerknęłam na podany numer konta i tak jak się spodziewałam, było to nasze grupowe konto, na którym znajdowała się większość pieniędzy za towar.
- Jasne… Oczywiście – kobieta trzęsącą ręką wzięła kartkę i wyjęła z szufladki klucze, po czym podała adres.
- Dziękujemy – powiedziała Greta.

- I jeszcze raz przepraszam, jeśli panią przestraszyłem – dodał Rob.

***
Zabawa się rozkręca ;) Dzięki wszystkim, którzy czytają! Jesteście dla mnie wielką motywacją :))
Loverance

2 komentarze:

  1. Akcja się rozkręca! Nareszcie ;D
    Myślałam, że padnę ze śmiechu, kiedy wyobraziłam sobie minę kobiety z agencji nieruchomości XD
    Dobrze, że nie wezwała ochrony. Kupować dom powinny 2, góra 3 osoby, aby nie budzić podejrzeń. Na ich mirjscu przebrałabym się jeszcze w coś, bo kamery mogły ich zarejestrować, a jeśli mafia dostanie się do nagrań...x.x
    Ale może nie było tam kamer ;p
    Czekam Na Kolejny Rozdział Z Wielką Niecierpliwością.
    Pozdrawiam i życzę dużo weny <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz, w takiej gardłowej sytuacji trudno pamiętać o wszystkim xD
      Dziękuję bardzo i też pozdrawiam ^^

      Usuń