sobota, 23 lipca 2016

Because you have a bad day...

Siemanko,

Dziś w sposób szczególny witam się z państwem, którzy przynajmniej raz na czas, pomimo wrodzonego optymizmu, przeżywają dzień, w którym stają się kompletnymi pesymistami.
Witam się też z tymi, którzy często miewają takie dni.
A także z tymi, co nigdy ich nie mają. Przynajmniej dowiecie się, jak to jest. :)


Taki zły dzień zazwyczaj nachodzi nas z powodu jakichś ciężkich przeżyć. Ktoś się na nas niesłusznie wydrze, pokłócimy się z kimś dla nas ważnym, zrobimy coś złego i mamy wyrzuty sumienia, poniesiemy jakąś sromotną porażkę (już kiedyś o tym pisałam), zrazimy się do swojej pasji, albo coś się zwyczajnie nie powiedzie. Bywa, że staramy się być silni, ale kilka dni później zdajemy sobie sprawę, że chwilowego rozczulenia się nad sobą nie damy rady przejść dalej. A potem już samo leci.
A czasem jest też tak, że zwyczajnie mamy zły humor. Z serii: "bo długo było dobrze". Tego niestety nie da się racjonalnie wytłumaczyć, ale pocieszę - to też jest jak najbardziej normalne. Zupełnie tak samo, jak pierwszy przykład.


Każdemu z nas taki dzień się zdarza, nie mylę się? Czasem warto się trochę pogrążyć w tym smutku. Tak dla urozmaicenia życia. ;)
Ale chyba nie chcesz być taki całe życie, prawda? Uff, całe szczęście :P
Bo jak pewien bardzo mądry człowiek powtarza:



I chociaż prawdopodobnie osoby, które mają zły humor, nie chcą nawet o tym słyszeć, to może warto jednak zastanowić się chwilkę: wcześniej napisałam przecież, że dobrze czasem pogrążyć się w smutku. Wykrzyczeć się, wypłakać, zasnąć z słuchawkami na uszach i zwyczajnie oczyścić się ze wszystkich złych emocji. To też jest potrzebne. To też docelowo daje nam radość. I być może już na następny dzień będziemy w stanie z uśmiechem wyjść do ludzi i podarować ten uśmiech komuś, kto również będzie go potrzebował.
Bo jak ten sam mądry człowiek powtarza:



Sprawdzone sposoby na zły dzień są niezliczone. Oprócz pogrążenia się w smutku pomocne bywa też włączenie sobie pozytywnej, motywującej muzyki, rozmowa z najlepszym przyjacielem, wyjście na lody, nieco sportu (endorfiny!), czy dłuuuga kąpiel. 
Dobrym sposobem, sprawdzonym przeze mnie osobiście jest też rozmowa z kimś, kto nie odpowie nam wprost. Mówię tutaj o ukochanej osobie, która już zmarła. Takie osoby zwykle mogą więcej wskórać z miejsca, w którym się znajdują, niż my ze swojego położenia. Kto ma zrozumieć, ten zrozumie. :)
I tak już na zakończenie, pamiętaj:


Będzie tego :) Standardowo zachęcam do komentowania!
Loverance

2 komentarze:

  1. Idealnie pasujący temat do mojego nastroju, uśmiech się pojawił i już chyba zostanie :D

    OdpowiedzUsuń